Czy PayPo obniża zdolność kredytową?
17 grudnia 2024, opublikowane przez
Ponad połowa internautów jako motywację do zakupów w sieci wskazuje dużą różnorodność metod płatności. Oprócz przelewów — tradycyjnych i szybkich, płatności kartą kredytową albo wysyłki za pobraniem, często sprzedawcy udostępniają także płatność z odroczonym terminem oraz płatność ratalną. Czym różnią się te dwie opcje? Wyjaśniamy, czy płatności odroczone wpływają na zdolność kredytową i czy są raportowane do BIK.
Dostępność przez całą dobę, brak konieczności jechania do sklepu oraz nieograniczony czas wyboru — to główne czynniki zachęcające do robienia e-zakupów. Wskazali je respondenci biorący udział badaniu przygotowanym przez firmy Gemius, Polskie Badania Internetu oraz IAB Polska na potrzeby raportu „E-commerce w Polsce 2023”. Ankietowani przyznali też, że liczy się dla nich większy asortyment oraz ceny produktów, które są atrakcyjniejsze niż w tradycyjnych sklepach.
Gotówka? Karta? A może odroczona płatność?
Jako element motywujący do kupowania przez internet, 53 proc. ankietowanych wskazało dostępność różnych form płatności. Najpopularniejszymi metodami uiszczania rachunków w sklepach stacjonarnych są: gotówka lub karta płatnicza, BLIK, bony, ewentualnie rozłożenie płatności na raty, gdy wartość zakupów jest wyższa. Bardzo nieśmiało w tradycyjny handel wkraczają płatności z odroczonym terminem takie jak PayPo czy Klarna.
Tymczasem na pytanie z jakich form płatności korzystałeś kiedykolwiek podczas zakupów przez internet, już 15 proc. respondentów odpowiedziało, że z opcji „kup teraz, zapłać później”. W ubiegłym roku wskaźnik ten był o 3 p.p. niższy. Dla porównania odsetek osób, które chociaż raz wybrały płatności ratalne, pozostał taki sam i wynosi 11 proc.
Powodów takiego stanu rzeczy może być wiele: łatwość w korzystaniu z opcji odroczonej płatności, mnogość firm oferujących takie usługi, inflacja sprawiająca, że wiele osób stać na coraz skromniejsze zakupy, czy kampania marketingowa — kto nie chciałby kupować i nie płacić (nie od razu, ale za 30 dni)? I chociaż takie rozwiązanie ma zalety, jak choćby możliwość szybkiego sfinansowania bieżących potrzeb, nie jest wolne od wad. Jak wskazują eksperci, nadmierne korzystanie z odroczonych płatności może doprowadzić do utraty kontroli nad swoimi finansami, a w efekcie do nakręcania spirali zadłużenia[1].
Odroczone płatności a pożyczka gotówkowa
Idea płatności odroczonych zasadza się na tym, że klient robi zakupy i otrzymuje zamówione towary, ale płaci za nie za maksymalnie 30 dni. Jeśli spłaci zobowiązanie terminowo, nie ponosi dodatkowych kosztów np. prowizji. Limit zakupowy, jaki ma do wykorzystania np. w PayPo przy pierwszych zakupach, wynosi ok. 200 — 800 zł, przy kolejnych może wzrosnąć maksymalnie do 3 tys. zł. Jeśli zobowiązanie nie zostanie uregulowane w ciągu kilkudziesięciu dni albo klient poprosi o rozłożenie go na raty, wówczas naliczane będą odsetki.
Ponieważ przez pierwsze 30 dni klient nie jest obarczany odsetkami ani prowizją za udzielenie finansowania, wiele osób nie utożsamia odroczonych płatności z pożyczką ani kredytem. Te bowiem wiążą się z podpisaniem umowy, rozłożeniem płatności na raty, a w zamian za pożyczenie pieniędzy przez bank albo inną instytucję finansową, spłacana kwota jest powiększona o odsetki, prowizję itd.
Ponadto instytucje, które przestrzegają polskiego prawodawstwa (m.in. ustawy o kredycie konsumenckim), są zobowiązane sprawdzić zdolność kredytową klienta oraz o udzielonym zobowiązaniu poinformować odpowiednie instytucje jak Biuro Informacji Kredytowej. Celem takiego działania jest uniknięcie sytuacji, gdy pożyczkobiorca bierze na siebie więcej zobowiązań, niż jest w stanie spłacić.
Kwoty, o jakie można wnioskować przy kredycie konsumenckim, są znacznie wyższe: dla przykładu w Smartney jest to 60 tys. zł, które można rozłożyć nawet na 96 rat. Tradycyjne pożyczki mają tę zaletę, że nie sprzyjają przesadnemu zadłużaniu się, gdy nie ma ku temu faktycznej potrzeby.
Czy PayPo obniża zdolność kredytową?
Okazuje się jednak, że płatności odroczone i kredyty oraz pożyczki mają ze sobą więcej wspólnego, niż wiele osób by sobie życzyło. Szczególnie tych osób, które korzystając z odroczonych płatności, miały nadzieję na ominięcie wpisów do BIK. W połowie maja 2023 r. przepisy zostały bowiem dostosowane do zmieniającego się rynku finansowego i obecnie firmy świadczące usługę odroczonej płatności są zobowiązane informować BIK o udzieleniu finansowania. Wynika to z regulacji znowelizowanej ustawy o kredycie konsumenckim. Wprowadza ona też inne obowiązki jak:
- obowiązek systematycznej aktualizacji danych w BIK na temat zadłużenia oraz opóźnień w spłacie zobowiązania,
- obowiązek sprawdzenia oceny zdolności kredytowej potencjalnego klienta.
Oznacza to, że każde zaciągnięcie zobowiązania finansowego, czy to spłacone terminowo w ciągu 30 dni, czy niespłacone i zamienione na kredyt ratalny, jest odnotowywane na koncie BIK. I co prawda w komunikacie prasowym wydanym przez BIK można przeczytać, że widoczne na koncie informacje o transakcjach lub przyznanych limitach kredytowych „Kup teraz zapłać później” regulowanych w okresie bezodsetkowym nie wpływają obecnie na scoring BIK, to mogą wpływać na decyzję kredytową banku, gdzie klient będzie ubiegał się o kredyt lub pożyczkę.
A zatem BIK gromadzi i udostępnia informacje o korzystaniu z opcji odroczonych płatności. Jednak w jaki sposób zostaną one zinterpretowane przez bank przy ocenie ryzyka i jak wpłyną na zdolność kredytową — to zależy od wymogów poszczególnych instytucji.
BNPL czyli Buy Now Pay Later. Korzystać czy nie korzystać?
Sektor usług BNPL czyli „buy now, pay later” (dosłownie: kup teraz, zapłać później) staje się coraz bardziej popularny i stąd konieczność nowelizacji przepisów. Popularność bowiem nie zawsze przekłada się na rozsądne, świadome korzystanie. Jak zaznaczają przedstawiciele BIK, obowiązek raportowania płatności odroczonych ma na celu ochronę klientów przed nadmiernym zadłużeniem i wspiera terminowe regulowanie zobowiązań.